Nowe AMG GLC Coupe w szczegółach

Logo Facebook Logo Twitter Logo Linkedin

Kilka tygodni po prezentacji nowego Mercedesa-AMG GLC w wersji SUV doczekaliśmy się również wersji SUV coupe, która zapowiada się całkiem atrakcyjnie.

Zdjęcie samochodu
Strzałka wskazująca na artykuł

Kliknij, żeby wyświetlić galerię! (17 zdjęć)

Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu

GLC Coupe ma ewidetnie ocieplić wizerunek 2 litrowego silnika w AMG, który (patrząc przez pryzmat sprzedaży) nie został przyjęty zbyt ciepło przez klientów. Tym co zrobi różnicę ma być pierwszy na świecie, seryjnie produkowany system elektronicznie napędzanej turbosprężarki. Zaadoptowana z z "rodzinnego" zespołu F1, ma być napędzana oddzielnym, 48-, lub 400-voltowym układem elektrycznym w zależności od wersji i zapewniać natychmiastową reakcję na gaz w każdym zakresie obrotów. Sam motor ma być zamontowany pomiedzy "ciepłą" i "zimną" stroną turbosprężarki. 

Klienci do wybory mają dwie wersje: podstawowego GLC 43 4MATIC Coupe i GLC 63 S E Performance Coupe. Pierwsza z nich to miękka hybryda i generuje 421KM z chwilowym zastrzykiem mocy 14KM przy użyciu RSG. Maksymalny moment obrotowy to 500Nm. Druga natomiast ma dwa "pelnoprawne" układy i może pochwalić się 680KM, 1020Nm i... mniejszym spalaniem o około 2.5 litra.

W mocniejszej wersji udało się wycisnąć z 2 litrowego silnika, aż 476KM, co jest naprawdę imponującym wynikiem. Reszta pochodzi z układu elektrycznego zamontowanego na tylnej osi, który ma odpowiadać za kontrolę tylnego dyferencjalu i zapewniać więcej mocy w przpadku mocnego obciążenia silnika. Ponadto, w miarę zapotrzebowania może transferować więcej mocy na przednie koła, żeby odzyskać trakcję w przypadku uślizgu tylnej osi. Odpowiednią temperaturę panującą w baterii ma zapewnić zaprojektowany przez AMG system chłodzenia, który przepływa oddzielne dookoła każdej z 560 komórek. Sprint do setki zajmie tylko 3.5 sekundy, a maksymalna prędkość jest ograniczona elektronicznie do 270 km/h.

GLC 43, choć dysponuje mniejszą mocą też imponuje - 100 km/h zobaczymy na prędkościomierzu już po 4.8 sekundy, a pojedziemy maksymalnie 250 km/h. W tym przypadku układ elektryczny ma ograniczone zadanie do napędzania wczesniej wspomnianej turbosprężarki, a także systemu RSG. Wspomaga równiez system Start-Stop.

Oba warianty są napędzane na obie osie, chociaż w przypadku słabszej wersji na przód trafia tylko 31% mocy. Za sprawne zmiany biegów odpowiada 9 biegowa przekładania automatyczna z funkcją podwójnego wysprzęglenia w najbardziej sportowych trybach jazdy. w GLC 63 S nie zabraknie również trybu do driftowania, co napewno ucieszy fanów "latania bokiem".

Przez rok od premiery będzie można zamówić GLC 63 S w wersji "Edition 1" w dwóch różnych wariantach koloru srebrnego z  21-calowymi, kutymi felgami polarkierowanymi w czarny mat. Zaciski hamulcowe w tym pakiecie będą pomalowane na żółto. Nabywca samochodu w tej wersji otrzyma również bardziej agresywny zestaw areodynamiczny w zawierający m.in większy przedni splitter. We wnętrzu dominować będzie kolor czarny z żółtymi przeszyciami i tłoczonymi logotypami "Edition 1" .

Obie wersji wyglądają, póki co bardzo atrakcyjnie i nie mogę się doczekać pierwszych testów.