W204 - powrót Mercedesa z tarczą czy na tarczy?

Logo Facebook Logo Twitter Logo Linkedin

Debiutująca w 2007 roku C-klasa miała ciężkie zadanie do wykonania. Niechlubna rodzina poprzedników, tzw. „okularów” skutecznie nadszarpnęła legendarną wręcz opinię o niezawodności Mercedesów. Niezależnie czy C-, E-, czy S-klasa, żadna z nich nie była wolna od korozji i mechanicznych problemów.

Zdjęcie samochodu
Strzałka wskazująca na artykuł

Kliknij, żeby wyświetlić galerię! (14 zdjęć)

Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu Zdjęcie samochodu

Nic dziwnego więc, że Mercedes potrzebował „nowego otwarcia”, które skutecznie zatrze rozgoryczenie fanów motoryzacji. 3 lata testów drogowych i miliony przejechanych kilometrów, o których dumnie wspominał dział marketingu miały zagwarantować, że każdy pojedynczy element w W204 będzie dopracowany.

Nie trzymając nadmiernie w napięciu mogę stwierdzić, że faktycznie niemieckim inżynierom udało się to. Testowany egzemplarz pochodzi z rocznika 2008, wyjechał z fabryki w najwyższej wersji wyposażenia Avantgarde i jest napędzony przez uchodzącego za niezniszczalnego diesla o pojemności 2.1 litra i oznaczeniu OM646. Legitymuje się on mocą 136KM i maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 270Nm. Takie parametry nie dostarczają co prawda sportowych doznań, ale za to bardzo dobrze sprawdzają się w spokojnie jeździe miejskiej i trasie. Jeśli nie przekracza się 120km/h spalanie potrafi oscylować w graniach 6 litrów na 100km, co jest bardzo dobrym wynikiem. Silnik ten był jednak stosowany tylko w początkowych latach produkcji, a zastąpiła go jednostka o oznaczeniu OM651 z awaryjnymi wtryskiwaczami piezoelektrycznymi od Delphi i łańcuchem umieszczonym z tyłu silnika.

Samochód prowadzi się bardzo pewnie, a układ kierowniczy szybko i precyzyjnie reaguje na polecenia kierowcy. Nie przekłada się to jednak na frajdę z pokonywania zakrętów – zawieszenie jest dość miękkie i pozwala na swobodny przechył nadwozia. W204 zdecydowanie zostało zestrojone z myślą o komforcie, elegancji i jazzie sączącym się leniwie z głośników, a nie próbach dojechania do miejsca docelowego szybciej niż pokazuje nawigacji w akompaniamencie mocnego rapu.

Skoro przy wnętrzu jesteśmy – nie wiem jak projektanci to osiągnęli, ale wszystko wydaje się być po prostu na swoim miejscu. Przyciski na konsoli środkowej choć liczne, to ułożone bardzo schludnie i nie powodujące oczopląsu, gdy chcemy znaleźć tylko jedną, bardzo konkretną funkcję. Nawigacja COMMAND zawierająca się w pakiecie Avantgarde została schludnie ukryta wewnątrz konsoli środkowej i „wyjeżdża” po odpaleniu auta. Choć może to budzić obawy co do trwałości takiego rozwiązania to uspokajam – nawet po 15 latach nie ma z tym najmniejszego problemu. Zainstalowany system pozwala na dość oczywiste i podstawowe czynności takie jak nawigacja, radio czy możliwość podłączenia telefonu po Bluetooth, ale działa bardzo płynnie i nie zacina się. Po poszczególnych opcjach i submenu porusza się za pomocą pokrętła umieszczonego niedaleko lewarka skrzyni biegów. Zegary są czytelne, a komputer pokładowy pozwala śledzić podstawowe parametry takie jak spalanie czy długość pokonanej trasy.

Fotele wykonano z materiałowej tapicerki ze skórzanymi elementami. Łączy to elegancki wygląda z funkcjonalnością (fotele nie są zimne zimą i gorące latem, jak to ma miejsce w przypadku „pełnej” skóry), choć trzeba wspomnieć, że zwłaszcza na fotelu kierowcy często pojawia się rozdarcie na siedzisku w miejscu łączenia materiałów.

Koniecznie należy wspomnieć, że nawet po tylu latach nic w środku nie trzeszczy, stuka czy puka, a większość elementów „dotykowych” jest wykonana z gumo-pianko-podobnego materiału, który jest miły w dotyku i pokazuje, że naprawdę obcujemy z samochodem klasy premium. Na pochwałę zasługują również elementy boczków i konsoli środkowej wykonane ze szczotkowanego aluminium. Choć w całości to ledwie detale, znacznie podnoszą walory estetyczne wnętrza.

Miejsca na tylnych kanapach jest wystarczająco, żeby dorosłe osoby mogły jechać tam komfortowo nie kończąc podróży z bólem karku czy nóg. Stosunkowo wysoki jest za to tunel środkowy, który powoduje, że pasażer siedzący po środku musi mocno rozkładać nogi.

Nadwozie kombi gwarantuje największą przestrzeń bagażową ze wszystkich i faktycznie jest ona satysfakcjonująca. Próg załadunkowy jest stosunkowo niski, a po złożeniu tylnych foteli otrzymujemy całkiem płaską powierzchnię o pojemności aż 1510 litrów. To ponad 3 razy więcej niż 490 litrów, które mamy do dyspozycji „normalnie”.

Projekt nadwozia zestarzał się kapitalnie. Nawet po prawie 17 latach od premiery wygląda estetycznie i atrakcyjnie dla oka, a trzeba pamiętać, że faktyczny projekt musiał powstać jeszcze wcześniej! Długie, łagodne linie boczne i nieprzesadnie masywny front idealnie definiują elegancki charakter auta. Genialnym rozwiązaniem są kierunkowskazy przednich reflektorów, które wkomponowane są w maskę. Dużą część wizualnej „pracy” wykonuje też potężne logo Mercedesa wkomponowane w grill (ale tylko w wersji Avantgarde), co jest kontynuowane aż do dziś.

Chociaż W204 nie byłby moim pierwszym wyborem, gdybym miał zdecydować się tylko na jeden samochód, to mimo wszystko uważam go za kapitalny model – pod warunkiem wyboru jednej z nieawaryjnych jednostek napędowych. Jest oszczędny, wyśmienicie wykonany i wygodny. Do tego wszystkiego dalej cieszy oko, więc nad czym tu się zastanawiać?